Zadzwoń do Nas

627-320-710

NASZ E-MAIL-a 

lo1@lo1.ostrzeszow.pl

Pasja czytania

"Stos"

Nowa recenzja, przygotowana przez Panią Halinę Więcek, oczywiście wraz z autorskim zdjęciem.
Z cyklu blog Książki Haliny poleca - Greta Drawska "Stos".
„Świat zimą wydawał się […] prawdziwszy niż kiedykolwiek. Na zewnątrz świeży i uroczysty, pod spodem pełen brudu”.
Cześć, witam Was ponownie moi kochani.
Od początku roku, mam takie czytelnicze szczęście, że każda książka, po którą sięgam, zapewnia mi niezłą rozrywkę i ucztę literacką. Mam nadzieję, że ta dobra passa jeszcze długo potrwa.
Post z recenzją miał pojawić się wczoraj, ale nie wyszło. Nic nie szkodzi, książka warta polecenia, więc napiszę o niej dziś. Po premierze pierwszej części serii „Wanda Just i Piotr Dereń” – Grety Drawskiej „Rytuał”, nie do końca byłam zachwycona, trochę "kręciłam nosem", teraz dostałam po tym nosku, bo w „Stosie”, autorka wrzuca emocje na stos i umiejętnie je podgrzewa. Ofiary podobnie, jak w „Rytuale” są doskonale znane lokalnej społeczności, a dla dodania smaczku, zdradzę Wam, że dwie z nich łatwo znaleźć w internecie, po wpisaniu nazwisk w wyszukiwarce.
Teraz zapraszam do przeczytania recenzji, żebyście mogli się przekonać, czym ten kryminał mnie zachwycił.
„Stos”, to druga odsłona kryminalnych perypetii prokuratorki Wandy Just i podkomisarza Piotra Derenia, kobiety po przejściach i mężczyzny na życiowym zakręcie. Gdyby ktoś, zapytał mnie, czy druga część serii może być lepsza od pierwszej? Musiałabym się głęboko zastanowić i odpowiedziałabym, że raczej nie. Grecie Drawskiej, to się udało, nie tylko utrzymała poziom, ale podniosła jeszcze poprzeczkę. Oprócz znanych bohaterów z pierwszej części pojawia się kolejna opowieść odwołująca się do historii Pojezierza Drawskiego. Na wątek historyczny czekałam z bijącym sercem, bo że się pojawi, nie miałam wątpliwości. Makabryczne zbrodnie, które mają swoje źródło w przeszłości. Oryginalna intryga kryminalna odwołująca się do postrzegania kobiet, w 1620, które mimo upływu czasu wydaje się, że tak bardzo się nie zmieniło.
Co łączy potworne morderstwa z procesami czarownic? Nikt nie uwierzy, że mają coś wspólnego z rzuconą klątwą. Dawne czasy, to cień, który towarzyszy parze śledczych, zbierając przy tym żniwo śmierci. Zaczyna się wyścig z czasem, ponieważ małe społeczeństwo nie wybacza opieszałości policji i nieudolności pani prokurator, natomiast liczba ofiar rośnie, zaś zabójcy ciągle brak. Psychopatyczny morderca wszystko ma doskonale zaplanowane i konsekwentnie ten plan realizuje, skutecznie przy tym zacierając ślady.
Tym razem autorka bardziej przybliżyła czytelnikowi sylwetkę Wandy Just. Nakreślone w poprzedniej części podejrzenia, dotyczące powrotu prokuratorki w rodzinne strony, zostaną uwiarygodnione retrospekcjami. Będzie musiała się dodatkowo spotkać ze swoją dawno niewidzianą siostrą oraz zmierzyć się z przekroczeniem progu rodzinnego domu. Teraz dużo łatwiej zrozumieć, dlaczego Wanda wróciła, chociaż nie chciała i dlaczego wiedzie samotnicze życie wypełnione pracą. Kiedy daje się ponieść emocjom i pragnie skończyć z samotnością, staje się ofiarą łatwej manipulacji.
Autorka ponownie prowadzi narrację dwutorowo. Współcześnie prowadzone śledztwo i historię siedemnastowiecznej „czarownicy”. Dzięki takiemu zabiegowi czytelnik poznaje niechlubną historię regionu, siedemnastowiecznych procesów o czary, gdzie bez skrupułów rozprawiano się z kobietami, które nie chciały się podporządkować. Fascynowała mnie ta opowieść z dalekiej przeszłości, gdzie autorka oddaje głos Sydonii von Borck, kobiecie oskarżonej o czary, ściętej i spalonej na stosie. Inteligentnej, niezależnej, stawiającej opór męskiej dominacji.
Przejmujące losy Sydonii stają się inspiracją działań mordercy. Autorka udowodniła, że pięknie można opowiadać o niezdrowych fascynacjach historią, które zostały wykorzystane do psychopatycznej zemsty. Jeżeli poprzednio miałam zastrzeżenia do zbyt małej dawki emocji i opieszałości śledczych, tym razem zostałam w pełni usatysfakcjonowana. Wanda i Piotr, nie tylko prowadzą intensywnie śledztwo, ale także sami zostaną wplątani w kryminalną intrygę. Zajmujący jest motywy tajemnicy sprzed lat, którą ukrywają koledzy i koleżanki z klasy. Ten motyw zgrabnie łączy thriller z kryminałem i mówi o tym, co zabójcę spotkało w przeszłości. „Stos” zdecydowanie podobał mi się o wiele bardziej, niż poprzednia część. Znalazłam tu wielowymiarowe postaci, historię w tle, niesamowity klimat i motyw zemsty.
Greta Drawska podobnie jak w „Rytuale” prezentuje piękno otoczenia, w którym dzieją się mroczne sprawy. Tym razem opisy zimy i siarczystych mrozów na Pojezierzu, świetnie zgrały się z tym, co mamy w tej chwili za oknami.
Brawa dla autorki za odważne i bezpardonowe odniesienie się do działalności dzisiejszych mediów, braku rzetelności dziennikarzy, od których nawet się tego nie wymaga, a od ludzi samodzielnego wysnuwania wniosków, ani dobrej pamięci. Znalazłam też ostrzeżenie przed niebezpieczeństwem serfowania w sieci i zawieraniu nierozważnych znajomości w internecie. Na zakończenie dodam, że nazwiska dwu ofiar łatwo znaleźć w wyszukiwarce. Nie wiem, czy, to zamierzony zabieg autorki czy też zbieg okoliczności, ale dodaje to powieści pikanterii.
„Stos”, to bardzo dobry kryminał, trzymający w napięciu do samego końca ze zgrabnie skonstruowaną intrygą. Na plus także fakt, że nie udało mi się domyślić tożsamości sprawcy. Teraz pozostaje czekać na kolejną część.
„Niespokojnym człowiekiem może i jestem, jak każdy, który dostał od Boga myślący umysł, czujące ciało i zmartwienie o swą duszę.”
Książkę przeczytałam dzięki Wydawnictwu Znak.

"Kobieta w białym kimonie"

Jak zwykle w poniedziałek, nowa recenzja przygotowana przez Panią Halinę Więcek. Zachęcam do zapoznania się i przeczytania polecanej książki ?
Z cyklu blog Książki Haliny poleca
Zapraszam do przeczytania mojej recenzji „Kobiety w białym Kimonie” – Any Johns – premiera 20.01.2021 r.
Wydawnictwo Kobiece
Moja ocena 8/10
Cześć, witam Was ponownie moi kochani. Zima odpuszcza, za naszymi oknami wiosna, a ja dziś zachęcam do przeniesienia się, chociaż na chwilę do krainy kwitnącej wiśni. Jeżeli mamy już ochotę na trochę ciepła, a może nawet już na wiosnę, to ta książka nie będzie opowieścią o podziwianiu urody kwiatów wiśni. Kolorem przewodnim nie będzie róż i w powietrzu nie będzie unosił się zapach kwiatów.
Ta historia jest smutna i tragiczna, chociaż napisana pięknym językiem. Ana Johns zainspirowana prawdziwymi zdarzeniami, napisała powieść. Piękną, poetycką ze wspaniałą oprawą.
Fascynujemy się Japonią, a tak mało wiemy na temat jej historii i kultury.
*RECENZJA*
„Kobieta w białym kimonie „ Ana Johns
Dwa statki mijające się nocą
„Aby zrozumieć dokąd zmierzasz, musisz poznać swoje korzenie, jak i cel”.
„Kobieta w białym kimonie”, to hipnotyzująca i pełna emocji lektura. To niewyobrażalny i emocjonalny portret kobiety, uwięzionej między prawdziwą miłością a rodziną, kulturą i bezpieczeństwem. Na nic zaklinanie rzeczywistości, błaganie Boga i ludzi o litość, pewnych rzeczy i tak nie da się zmienić.
Może właśnie, dlatego tak lubię ten gatunek literacki. Urzekają mnie te niesamowite historie, a przy okazji zawsze dowiem się czegoś nowego. Powieść poetycka, ujmująca, elegancka, ze wspaniałą oprawą. Głęboko wnikająca w historię japońskich kobiet w czasie i po drugiej wojnie światowej, które za miłość do Amerykanina musiały płacić najwyższą cenę. Wyrzec się rodziny, odciąć od wszystkiego, co znały i kochały, albo dokonywać wyborów, które łamały im serce. Jest to powieść z gatunku fikcji historycznej, chociaż autorka inspirowała się prawdziwymi zdarzeniami, w tym historią swego ojca, to postaci i większa część zdarzeń są wytworem jej wyobraźni. Kraj kwitnącej wiśni zawsze mnie fascynował, pewnie ze względu na swoją tajemniczość, ale okazało się, że nie mam pojęcia o wielu rzeczach związanych z tamtejszą historią i tradycjami.
Powieść toczy się w dwóch liniach czasowych. Japonia w latach pięćdziesiątych i Ameryka teraz.
Naoki, zakochana w przypadkowo spotkanym amerykańskim marynarzu jest w odpowiednim wieku, by wyjść za mąż. Jej rodzina pokłada wielkie nadzieje w tym mariażu, zwłaszcza ojciec i brat. Po wojnie próbują odbudować swoją pozycję i majątek, a ślub dziewczyny z synem znaczącego biznesmena pozwoliłyby im wypłynąć na powierzchnię. Zakochana w Amerykaninie dziewczyna stanie przed trudnym wyborem. Z jednej strony tradycja i lojalność wobec rodziny a z drugiej ogromne uczucie, które żywi do chłopaka spoza swojej kultury.
Współcześnie amerykańska dziennikarka Tori, po śmierci ojca natrafia na list, który kwestionuje wszystko, co dotąd wiedziała o rodzinie. Dziewczyna postanawia wyruszyć w podróż do odległego kraju i rozpocząć swoje prywatne śledztwo, a to, czego się dowie, wywróci jej życie do góry nogami.
Ana Johns porwała mnie swoją historią, pięknym językiem. Dwie kobiety, dwa kraje, tysiące mil, dziesiątki lat, które je dzielą, ale jednak coś je łączy.
Powieść od początku przewidywalna, ale ta historia jest tak przejmująca, że nie sposób odłożyć książki, aż do końca. Johns nie tylko pisze w pięknym i pełnym wdzięku stylu, ale także wykazała się niezwykłą pasją w poszukiwaniu prawdy. Fabuła książki, to mieszanka faktów i fikcji, które są sprytnie powiązane genialnymi, przesiąkniętych emocjami narracjami. Byłam zaintrygowana, oszołomiona i całkowicie zaangażowana w tę historię. Potem długo jeszcze trzymałam książkę w ręku, a po twarzy toczyła się łza.
Postacie zniewalająco narysowane, godne podziwu i silne, chociaż zmagały się z naprawdę trudnymi wyborami. Kobiety pozostawione w Japonii z dziećmi bękartami – mieszańcami, traciły w jednej chwili wszystko. Środki do życia, tolerancję, bo akceptacja w ogóle nie wchodziła w grę. Ich dzieci, jeśli przeżyły, traktowano z pogardą. Uchodziły za gorsze, bo w ich żyłach nie płynęła czysto japońska krew. Kobiety teoretycznie miały wybór, a ich dzieci niestety nie. Jeżeli chodzi o akceptację ślubów par mieszanych, strona amerykańska wcale nie była lepsza. Historia osobistego nieszczęścia bohaterów jest tu pretekstem do poruszenia bardzo ważnej kwestii, przypomina o tragedii tak naprawdę dziesiątek tysięcy osób, które nic złego nie zrobiły swym uczuciem, czy też pojawieniem się na świecie. Książka bardzo ważna, kolejna niechlubna karta w historii świata, zarówno po stronie Japonii jak i Ameryki, bo nie da się obarczyć odpowiedzialnością jednego kraju, czy jednej kultury. Za taki stan rzeczy odpowiadał gatunek ludzki, a powstałe rany w czasie wojny nie zagoją się w ciągu życia jednego pokolenia.
Johns czarująco opowiada, a zatem polecam przeniesienie się do kraju kwitnącej wiśni, ale uwaga, ta opowieść sponiewiera Was emocjonalnie.
„Człowiek wędruje po świecie, żeby szukać tego, czego potrzebuje, lecz wraca do domu, by to znaleźć”.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Kobiece.

"W jednej chwili"

Dziś poniedziałek, więc pora na nową recenzję książki. Jak zwykle przygotowaną przez Panią Halinę Więcek wraz ze zdjęciem, tym razem w zimowej scenerii.
Zapraszam was do przeczytania recenzji książki „W jednej chwili" Suzanne Redfearn – premiera 09 luty 2021 r.
Dom Wydawniczy REBIS
Moja ocena 9/10
Cześć, witam Was ponownie moi kochani.
Z cyklu Blog Książki Haliny poleca
Co dzieje się z nami, gdy umieramy? Czy po śmierci jest jeszcze coś, czy wszystko pryska niczym bańka mydlana? Czy po naszej śmierci nasza świadomość rozpadnie się tak samo jak ciało ? To chyba byłoby zbyt proste i głupie, gdyby nasze życie kończyło się ot tak. Ja mam nadzieję, że nasze życie cielesne to wstęp do życia wiecznego, że istnieje coś po za tym co znamy.
Wiem, że zaczął się weekend i większość z Was jest w wyśmienitym humorze, a ja zadaję takie filozoficzne pytania, ale to wskutek lektury książki, którą skończyłam niedawno czytać, ale jej treść i przekaz wciąż tkwią w mojej głowie.
Ile razy jedna chwila, moment w naszym życiu zmienia wszystko? Niewyobrażalne cierpienie może dotknąć każdego i w każdej chwili. W jednej chwili.
Studium człowieczeństwa
„Czy dobro jest prawdziwym dobrem tylko wtedy, gdy wymaga wyrzeczeń? Każdy może być hojny, kiedy jest bogaty. Każdy może być szczodry, gdy niczego mu nie brakuje”.
„ W jednej chwili” Suzanne Redfaearn to jedna z najlepszych, rozdzierających serce i skłaniających do myślenia powieści. Intensywna, surowa i realistycznie przedstawiona.
Ta niesamowita historia zaczyna się zupełnie zwyczajnie. Rodzina, jakich wiele snuje swoje plany na przyszłość, a jedna chwila zmieni ich życie na zawsze.
Finn beztroska i inteligentna szesnastolatka, jej matka bezkompromisowa i cyniczna prawniczka, ojciec pełnoetatowy opiekun jej brata niepełnosprawnego trzynastolatka, osiemnastoletnia siostra gotycka Chloe i druga siostra Aubrey, która bierze ślub za pięć miesięcy. Rodzina Finn od dawna jest w rozsypce, egzystuje obok siebie, a pomysł wspólnej wycieczki w zaśnieżone góry ma ją scalić. Do kampera dodatkowo wsiada chłopak Chloe, zaprzyjaźnione małżeństwo z sąsiedztwa Bob i Karen wraz z rozpieszczoną i roszczeniową córką, oraz serdeczna przyjaciółka Finn, Mo. Do ekipy dołącza także pies, z którym bardzo silnie związany jest niepełnosprawny Oz. Po drodze, zabierają jeszcze chłopaka, któremu zepsuł się samochód. Jako jedyna z całej rodziny zostaje w domu Aubrey zajęta przygotowaniami do ślubu.
Beztroska rodzinna wycieczka zmienia się w tragedię, bo by uniknąć zderzenia z jeleniem, wszyscy w jednej chwili po zsuwają się po ośnieżonym zboczu w dół. Uczestnicy zostali uwięzieni w zdezelowanym kamperze, bez możliwości kontaktu i wezwania pomocy. Rozpętuje się śnieżyca i nieuchronnie zbliża się noc, a temperatura na zewnątrz drastycznie spada. Nie mają zapasów jedzenia, ani wody, a obrażenia, jakie odnieśli na skutek wypadku, oznaczają, że szanse na ocalenie mają znikome. Dla wszystkich staje się jasne, że trzeba będzie podjąć decyzje, które mogą pomóc uratować tylko siebie. Na próbę zostanie wystawione dosłownie wszystko. Wzajemne relacje, zaufanie, a gdy nadchodzi upragniona pomoc, już nigdy nic nie będzie takie samo.
Od tego momentu jesteśmy świadkami tego, co dzieje się po tragedii. Wszechobecna narracja pozwala na spojrzenie na tę historię pod różnym kątem. Jest, to bardzo ciekawa perspektywa akcji książki. Wszystko obserwujemy oczami Finn, która widzi więcej. Spadające maski, znikający fałszywy uśmiech. Nie ma tu już miejsca na kurtuazje i uprzejmość. Przenosimy się pomiędzy postaciami, nie tylko widzimy, jak sobie wszyscy radzą, ale jesteśmy świadkami konsekwencji decyzji, które podjęli. Widzimy, jak wszyscy walczą o przetrwanie, a potem z fizycznymi, psychicznymi i emocjonalnymi konsekwencjami katastrofy. Ich działania i reakcje, poczucie winy oraz smutek.
Ta historia jest niesamowita, sprawiła, że ciągle jeszcze o niej myślę. Czy mogłabym przedłożyć dobro innego dziecka ponad dobro swojego w ekstremalnej sytuacji? W przypadku, gdy każde działanie może oznaczać życie lub śmierć. Sporo w tej powieści żalu, bólu i tajemnic, które jak się okazuje, ma każdy. Niezapomniana powieść o tym, co znaczy być człowiekiem. Skłaniająca do myślenia, spojrzenia na to, co przynosi strata rodzinie i jednostce. Obserwowanie przez łzy jak radzą sobie ludzie i ich rodziny. Co człowiek jest w stanie zrobić, by przeżyć? Jaka jest prawdziwa natura osób, które znamy, na co dzień i wydaje się, że są nam bliscy? Jakich wyborów dokonają ci ludzie w obliczu zagrożenia? Absorbująca, emocjonalna, wciągająca, poruszająca i zmuszająca do myślenia. Historia niszczycielska, a zarazem podnosząca na duchu. Nie ma sposobu, by przerwać, gdy zacznie się czytać. Niesamowita książka, która jest jak uderzenie obuchem w głowę. Przerażający wypadek i konsekwencje działań tuż po nim. Opowieść o żalu, radzeniu sobie i ostatecznie pogodzeniu się z tym, co nieuniknione. Powieść o żalu i śmiertelności. Poruszająca, przejmująca i ostatecznie odkupieńcza. Warto zwrócić uwagę na fakt, że nasze przekonanie na temat jakiegoś zdarzenia jest zwykle naszą własną prawdą, taką, jaką zapamiętaliśmy i jak bardzo może się ona różnić od tego, co zapamiętali inni.
Naprawdę podobała mi się ta książka, zwłaszcza po przeczytaniu notatki autorki, że niektóre aspekty powieści są oparte na jej osobistych doświadczeniach. Warto zapoznać się z posłowiem, gdzie Suzanne Redfearn opowiada o własnej dziecięcej historii przetrwania, która była inspiracją do napisania tej powieści. Ta notatka jest równie ważna jak sama książka. Nie potrafię za dużo napisać o samej fabule „W jednej chwili”, by przez nierozważne rozważania nie zepsuć innym poznania tej historii na swój własny sposób, przeżycia jej we własnym tempie. W jednej chwili nasze życie może zmienić się na zawsze. Epickie zakończenie napawa żalem, ale jednocześnie wlewa w serce nadzieję.
Piękna i poruszająca historia o rozpadzie rodziny i próbie jej scalenia po tragedii, ratowania więzi i powrotu do normalnego życia. Jak pisze autorka w posłowiu: " Ta książka jest o katastrofie, ale prawdziwa historia rozgrywa się tak naprawdę po niej, po zbrodni, kiedy ludziom zaczynaj doskwierać konsekwencje decyzji, które podjęli." Polecam.
„Bolesne chwile po wypadku, wzrastają w tych, którzy go przeżyli, niczym ciernie. Potrzeba przetrwania przeradza się w zupełnie coś innego. Nadnercza nie zalewają już mózgów; rzeczywistość po wypadku sączy się powoli do ich świadomości jak cichy duch zimna i cierpienia, który rozdziera ich z każdym oddechem”.
Za możliwość przeczytania książki przed premierą dziękuję
Dom Wydawniczy REBIS

Dylematy matki

Zimowy, śnieżny poniedziałek a wraz z nim nowa recenzja z cyklu: blog "Książki Haliny", przygotowana przez Panią Halinę Więcek wraz z autorskim zdjęciem okładki książki.
Zapraszam Was do przeczytania recenzji książki „Odruch” Ashley Audrian, wydanej przez Prószyński i S-ka, która swoją premierę miała 26 stycznia 2021 r.
Dziś recenzja powieści trudnej, emocjonalnej, wielowarstwowej. Musiałam dać sobie kilka dni na zmierzenie się z tym co chciałam o niej napisać, bo „Odruch”, to powieść o ciemnej stronie macierzyństwa. Kobiety, zanim zostaną matkami, często nie zdają sobie sprawy z odpowiedzialności, jaką przyjdzie im dźwigać i nie będzie to obrazek sielski i anielski, daleki od wcześniejszych wyobrażeń, kiedy umęczone i niewyspane nie mają czasu na chwilę wytchnienia. Bycie matką wbrew pozorom, to ogromne wyzwanie, zostaje się nią na całe życie. Łatwiej tę rolę spełniać, kobietom, które chcą z nimi zostać, bo czują do tego powołanie, wzywa je do tego instynkt macierzyński. Gorzej gdy próbują zaspokoić marzenia partnera, rodziny, rodzą dzieci, bo wszyscy tego od nich oczekują, a co z pragnieniami kobiety, która otwarcie nie przyzna, że o tym nie marzyła. Społeczny stereotyp - kobieta powinna mieć potrzebę zostania matką, bo taka jest jej rola i do tego została stworzona.
„Zapisaną w naszych genach historię przekazujemy z pokolenia na pokolenie. Dobro i zło”. Przyrzekamy sobie, że będziemy lepszymi rodzicami niż nasza matka i ojciec, ale niestety „wibrujemy w rytmie krwi naszej matki, babki”, to jak uniknąć błędów, które oni popełnili. Ta powieść to wstrząsający obraz smutku. Macierzyństwo dla głównej bohaterki „Odruchu”, nie jest tym, o czym marzyła.
*RECENZJA*
Dylematy matki
„Mamy prawo oczekiwać czegoś od siebie nawzajem i od siebie. Nie inaczej jest z macierzyństwem. Wszyscy spodziewamy się, że nasze matki, nasze żony i my sami będziemy dobrymi rodzicami”.
Nie pamiętam, kiedy ostatnio lektura książki pochłonęła mnie tak bardzo i wprawiła przy tym w taką konsternację. Na początku nic nie zapowiadało tego, co nastąpi później. Historia życia Blythe, zachęconej przez męża i teściową, by zostać matką, a w roli, której nie potrafi się odnaleźć. Blythe z mężem z wielką ekscytacją czekają narodzin ich pierwszego dziecka, ale w niej czai się ukryty lęk. Dzięki retrospekcjom czytelnik dowiaduje się, jak przez pokolenia w jej rodzinie matki znęcały się nad swoimi dziećmi. Blythe postanawia być inna, ale niestety nie udaje jej się nawiązać więzi ze swoim dzieckiem. W miarę upływu czasu, zamiast poczucia bliskości, coraz bardziej się oddala od córki, nie potrafi jej kochać, dostrzega ciemne strony charakteru. Brak miłości i empatii ze strony Bluthe powodują, że Violet jest coraz bardziej krnąbrna i nieznośna. Były chwile, że potępiałam Blythe, a były takie, kiedy jej współczułam. Traumatyczne dzieciństwo rzutuje na jej osobowość i zachowania. Jest osobą niepewną siebie, która nie wierzy, że może być dobrą matką. Macierzyństwo nie wygląda tak, jak sobie wymarzyła, nie potrafi nawiązać więzi z córką, jest wyczerpana, brakuje jej wsparcia ze strony męża. Fox natomiast widzi w córce cały świat, nie dostrzegając prawdziwej natury dziecka, lekceważy obawy Blythe, a jej spostrzeżenia traktuje jako wytwory wyobraźni. Prawdziwy instynkt macierzyński budzi się w kobiecie dopiero po narodzinach syna, ale to nie jest koniec jej problemów.
Audrain w swojej książce w poruszający sposób dotyka problemu trudnego macierzyństwa, przedstawia jego ciemne strony. Dzieci maltretowane i zaniedbywane przez swoich rodziców mają trudności w radzeniu sobie w życiu, gdy dorosną. Niecodzienny debiut kanadyjskiej autorki matki dwójki dzieci. Rewelacyjnie skonstruowany thriller psychologiczny, który zostanie na długo w głowie każdego, kto go przeczyta, szczególnie gdy jest się rodzicem. Złowrogi tajemniczy z krótkimi rozdziałami. Wielowarstwowy, złożony mrożący krew w żyłach dramat rodzinny, wkraczający momentami w obszary horroru. Narracja pierwszoosobowa brzmi jak spowiedź bohaterki i pozwala czytelnikowi poznać co myśli i czuje Blythe oraz częściowo poznać osoby ją otaczające.
Autorka przedstawia, bardzo złożony portret Bluthe, która jest ofiarą, a zarazem swoim największym wrogiem. Czy jest w depresji poporodowej, czy nie potrafi być matką ? Paranoja czy słuszne spostrzeżenia ? Nie ma znaczenia, do jakich wniosków dojdzie się na koniec, ponieważ obie opcje są druzgocące. „Odruch”, to trzymający w napięciu, pełen niepokoju dramat psychologiczny o tworzeniu i rozpadzie rodziny. O kobiecie, która zastanawia się, czy jest złą matką, czy urodziła złe dziecko.
To nie jest książka o szczęśliwym macierzyństwie, a także moim zdaniem nie jest to typowy thriller, ale mroczny, okrutny, surowy, porywający i pełen napięcia, dramat. Autorka przedstawiła rozpad rodziny w najbardziej przerażający sposób. Powieść jest brutalnie szczera, surowa, czuje się ten ból matki, która nie radzi sobie ze swoimi myślami i emocjami.
Prowokacyjny i odważny temat macierzyństwa. Nie bez powodu obwołano tę książkę, jako najbardziej niezwykły thriller w 2021 r. Ta książka wprawi wiele matek w zakłopotanie. Wzdragam się na myśl o tym, że kobieta mogłaby mieć takie uczucia, poza depresją poporodową, do któregokolwiek ze swoich dzieci.
„Takie jest właśnie macierzyństwo – istnieje tylko teraźniejszość. Rozpacz tu i teraz. Ulga tu i teraz”.
Książkę przedpremierowo przeczytałam dzięki
Prószyński i S-ka.

Babiogórskie legendy

Kolejny tydzień i nowa propozycja książkowa dla Was. Oczywiście przygotowana przez Panią Halinę Więcek wraz z autorskim zdjęciem.
Przedstawiam Wam dziś nietuzinkowy debiut Ireny Małysa "W cieniu Babiej Góry", gdzie autorka połączyła fikcję literacką z faktami, które dotyczą katastrofy lotniczej z 2 kwietnia 1969 roku, której przyczyn nie wyjaśniono do dziś. Świetne połączenie zagadki kryminalnej z tajemnicą, jak się okazuje największej katastrofy lotniczej w Beskidach. Samolot lecący z Okęcia do Krakowa, w trakcie lotu, z niewyjaśnionych do dziś powodów, zboczył z kursu i uderzył o mocno zalesione zbocze góry, zaledwie kilkadziesiąt kilometrów od lotniska w Balicach, na które zmierzał. Na ten temat można poczytać na stronie „Największe katastrofy lotnicze w Tatrach i Beskidach”. Gdyby nie ta powieść, nie miałabym nawet pojęcia, że taka katastrofa w ogóle miała miejsce. Zapraszam do przeczytania mojej recenzji przedpremierowej książki wydanej nakładem Wydawnictwa MOVA.
Powieść jest dostępna w sprzedaży od 27 stycznia.
*RECENZJA PRZEDPREMIEROWA*
Babiogórskie legendy
"Wieki temu wierzono, że Babia Góra, zwana też Diablakiem, była miejscem spotkań czarownic."
Babia Góra leży w Paśmie Babiogórskim, które należy do Beskidu Żywieckiego. Jest to jedno z najchętniej odwiedzanych miejsc w Beskidach Zachodnich. Nic dziwnego, że od wielu lat wokół tego masywu górskiego urosło wiele magicznych opowieści.
Na Babiej Górze i w paśmie Policy od wieków rozgrywały się ludzkie historie i tragedie – zbójnickie awantury, dramaty wojenne i katastrofy lotnicze odbijają się echem od zboczy tych gór do dzisiaj, wspomina autorka w posłowiu, a tajemnica lotu PLL LOT 165 była dla niej impulsem do napisania tej książki.
Cała powieść, to fikcja literacka, ale katastrofa lotnicza w 1969 roku, na tle, której dzieje się akcja książki, miała faktycznie miejsce, a jej przyczyny nie zostały nigdy wyjaśnione. Na pokładzie samolotu włącznie z załogą znajdowały się 53 osoby, nikt nie przeżył. Autorka próbuje wytłumaczyć, co hipotetycznie mogło się wtedy zdarzyć.
Iza córka lokalnego posła, miała niedługo stanąć na ślubnym kobiercu i aby uczcić ten fakt, wspina się z przyjaciółkami na Babią Górę, by po raz ostatni się zabawić. Babski wypad w góry, kończy się tragiczną śmiercią jednej z uczestniczek, gdy wstaje słońce, Baśka znajduje Izę martwą. Czy duchy tragicznie zmarłych, zaklęte w cieniu Babiej Góry szukają zemsty i mają coś wspólnego ze śmiercią dziewczyny? Czy morderca to jednak realna postać? Tylko, kto i dlaczego zabił? To początek dobrze skonstruowanego kryminału.
Debiutująca autorka napisała świetną powieść kryminalną z intrygującą fabułą prowadzoną dwutorowo, współczesną i tę inspirowaną prawdziwymi zdarzeniami sprzed lat. Autorka pozwoliła mi snuć własne teorie, nawet te spiskowe związane z władzą, która teoretycznie minęła. Małysa świetnie wykorzystała motyw masywu górskiego, łącząc legendy z lokalnymi wyobrażeniami o tajemniczości wzgórza. Oryginalny pomysł na zobrazowanie lokalnej społeczności, o ludziach odsuniętych gdzieś na margines, pragnących polepszenia statusu materialnego dla siebie i rodziny.
Bardzo podobała mi się kreacja bohaterów, zwłaszcza Baśki, twardej babki z charakterem, która się nad sobą nie rozczula, pomimo bagażu doświadczeń. To miał być jej powrót w rodzinne strony, po nieudanej akcji w Krakowie, by zacząć nowe życie, a zamiast tego musi znaleźć zabójcę przyjaciółki, przy okazji próbuje także wyjaśnić zagadkę katastrofy lotniczej, która miała miejsce przed laty. Sympatyczna policjantka, która jest przekonana o tym, że przynosi pecha, a wszystkie osoby z jej otoczenia za przyjaźń z nią muszą zapłacić najwyższą cenę.
Basi trudno jest prowadzić śledztwo i być obiektywną, gdyż zabójcy musi szukać w gronie osób, które dobrze zna. Mimo wszelkich możliwych przeciwności stara się prowadzić śledztwo rzetelnie. Nie pomaga jej w tym fakt, że po śmierci córki znanego posła wybucha skandal, a śledztwo, dodatkowo komplikują media, żądne taniej sensacji. Pojawia się także prywatny detektyw, nastawiony bardziej na rozgłos i szum medialny wokół własnej osoby niż na odkrycie prawdy.
Zły los dotyka także innej rodziny, która po katastrofie lotniczej rozpada się, a po latach dezintegracja rodziny przenosi się na kolejne pokolenie. Przeszłość nie pozwala o sobie zapomnieć i wraca, by wystawić rachunek. Przerażające jest jak chciwość i urojone marzenia o bogactwie, potrafią zaćmić ludzki umysł, tak dalece, że potrafią popchnąć nawet do zbrodni.
Zmiany w hierarchii wartości, zazdrość, bieda, strach, zadawnione urazy, rozczarowanie i cena, jaką trzeba zapłacić, gdy człowieka zaślepi blask pieniądza. Pazerność, która prowadzi do tragedii i na nic zdają się refleksje, że lepsza bieda z rodziną niż bogactwo w samotności. Urazy, prawdziwy czy wyimaginowany żal, oddalenie się na własne życzenie od osób, które kochają. To i więcej można znaleźć w znakomitym kryminale Ireny Małysy. Dodatkowo autorka zauroczyła mnie babiogórskim folklorem i przyrodą, która występuje tu, jako pełnoprawny bohater, a jej opisy przyprawiały mnie niejednokrotnie o ciarki na plecach. Świetnie przedstawione realia życia Górali teraz i kiedyś. Dodatkowo wzbogaca ją folklor, mnóstwo tamtejszej gwary, górskie zabobony i ludzie, którzy nadają tej historii realizmu. Bardzo dobry debiut, świetna powieść i uwaga Irena Małysa nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa.
Polecam z czystym sumieniem, wielbicielom dobrego kryminału i nie tylko.
„Nie bój się zwierząt, największe bestie spotkasz wśród ludzi.”
Książkę przedpremierowo przeczytałam dzięki Wydawnictwu MOVA.

Informacje

Strona w przebudowie.
Wkrótce wszystkie materiały zostanąprzeniesione na naszą nową stronę.
Do tego czasu część jest dostępna w poprzedniej witrynie.